Tak naprawdę zajść w ciążę nie jest tak prosto i szybko. Oczywiście zdarza się, że do zapłodnienia dochodzi przy pierwszej próbie, jednak jest to stosunkowo rzadkie. Nawet całkowicie zdrowa, pozbawiona problemów para może potrzebować kilku miesięcy, by począć dziecko. A im dłużej próby są bezowocne, tym bardziej zaczynamy się stresować, że coś jest nie tak. Co więcej – popadamy w lekką obsesję posiadania dziecka i zamiast cieszyć się seksem zaczynamy nerwowo wyliczać dni płodne, kochać się tylko z myślą o ciąży, płakać widząc, że pojawił się kolejny okres i żyć od owulacji do owulacji. Po prostu zaczynamy to dziecko... produkować. Coś co miało być spontaniczne staje się technologicznym procesem. To błąd. To wszystko, takie nastawienie również wpływa negatywnie na poczęcie dziecka.
Zanim jednak popadniemy w obsesję należy wiedzieć kilka rzeczy. Przede wszystkim to, że według opinii lekarzy martwić należy się zacząć, gdy po roku regularnego współżycia nie doszło do zapłodnienia. Co wtedy?
Na początek nic strasznego. Jako pierwsze polecane są testy owulacyjne, dzięki którym można się kochać w dni o maksymalnej płodności. Gdy i one nie dają rezultatu przechodzimy do bardziej skomplikowanych badań. Na początek najlepiej przebadać mężczyznę, gdyż to właśnie im wystarcza jedna analiza, by stwierdzić, czy wszystko jest w porządku. A mianowicie jest to wykonanie spermogramu. Jednocześnie można przeprowadzić u kobiety badania krwi wyznaczające poziom podstawowych hormonów. Bardzo często to tu właśnie tkwi przyczyna problemów z zajściem w ciążę.
Gdy to mamy już za sobą, w zależności od wyników, mogą zostać zalecone kolejne analizy, w tym m.in. badanie drożności jajowodów, przeprowadzenie monitoringu cyklu, badania innych hormonów, testy sprawdzające czy śluz kobiecy jest przyjazny dla plemników, czy nie ma przeciwciał przeciwzarodkowych.
Zależnie od przypadku badania mogą być mniej lub bardziej zaawansowane, za każdym razem jednak należy zacząć od tych podstawowych.